To jest całkiem dobry film. I wcale nie o związku kazirodczym, tylko o samotności, odrzuceniu - w każdym chyba wątku. Odrzucona jest Anka przez Andrzeja, Tadek przez Ankę, Irmina przez Tadka. To, co mogłoby to odrzucenie uleczyć, przychodzi za późno.
Gra aktorów baaardzo przyzwoita. Nie zgadzam się, że Kościukiewicz wypada blado - to Tadek jest blady, zagubiony, słaby. Film 7/10 - polecam myślącym i czującym. Wielbiciele Batmanów i Transformersów - szkoda kasy. Włączcie sobie strzelankę.
Zgadzam się, że jest to film o samotności- ale trochę inaczej to interpretuję niż Ty, raczej w ten sposób, że tadek i Anka byli tak naprawdę sami na świecie; na ich wspólnych zdjęciach nie było rodziców, więc można wywnioskować że umarli, kiedy oni byli jeszcze dziećmi-a także to, że w przeszłości mieli już epizody miłości nie do końca takiej, jak panuje zwykle między rodzeństwem- choćby po tym, że Kościukiewicz w pewnej chwili wypowiada kwestię: "Chcę żeby nam było tak jak kiedyś". I chodzi o to, że skoro byli tak naprawdę sami, to nawet nie miał kto im powiedzieć, że kazirodztwo jest niewłaściwe. Spotykają w życiu wielu ludzi, ale tak naprawdę (co pokazuje koncowa scena) zawsze mogą liczyc tak naprawdę tylko na siebie i w końcu do siebie wracają...
Jasne, to też. Tak to czułam, ale wpadłam w wątek relacji personalnych i dom, rodzice, dzieciństwo gdzieś się zagubily;)
Może "oddanie" Tadka do ciotki było ze strony starszej, bardziej świadomej Anki, próbą przywrócenia zwyczajnych relacji między rodzeństwem. Związek z Andrzejem też miał temu służyć?
"Wielbiciele Batmanów i Transformersów - szkoda kasy. Włączcie sobie strzelankę." Lubię Batmana i ten film też uważam za dobry. Polecam nie generalizować :p