Film podobno posiada wydźwięk antywojenny, którego ja nie potrafiłem dostrzec. Cały ten wyznawany przez wielu obóz dla psychopatów z pierwszej części filmu wyjątkowo mnie zniechęcił i zniesmaczył. Łamanie ludzi i indoktrynacja z użyciem Jezusa jako sztandaru przywodzi na myśl praktyki z wypraw krzyżowych. Widać było że Hartman potrafił tylko niszczyć ludzką psychikę, bo barierę stanowiła dla niego już zniszczona psychika Leonarda z którą nie potrafił sobie poradzić bo znał tylko jeden "uniwersalny" sposób traktowania.
Postać "Jokera" zdaje się wyznawać jakieś pacyfistyczne poglądy jednak wcale nie pokazuje przez większość filmu zdegustowania czy pogardy. Z dziwnym uśmieszkiem na ustach rozmawia z psychopatą strzelającego do cywilów na polach czy spoufala się z chełpiącymi się zabijaniem wojakami. Ma się wrażenie że film stał się kultowy przez pierwsze 40 minut filmu a motyw antywojenny przepadł gdzieś przez oportunizm bohatera.