Lubię ten film. Hołd dla twórczości Alberta Camusa. Sporo prostych jak i trochę bardziej ukrytych powiązań. Moim zdaniem kluczowa dla zrozumienia tego filmu jest scena rozmowy nauczycieli w pokoju nauczycielskim. Nie będę psuł zabawy. Ale o co w zasadzie chodzi? Kto tam zmarł? A skąd potem ta scena z Hitlerem?! Świetny film lubię jak rzeczy nie są podane wprost i trzeba trochę pomyśleć a może nawet oglądnąć kilka razy….
napisz proszę swoją interpretacje. Bo ja właśnie nie mogę drugiego dna znaleźć, a drugi raz nie będę oglądał.
Sądzę, że film jest przede wszystkim hołdem dla twórczości Alberta Camusa. Stąd na początku cytat z Obcego. W scenie z pokojem nauczycielskiem na kilka sekund widać twarz na zdjęciu. Głowy sobie nie dam uciąć, ale na 90% to jest Morgan Freeman! Dość charakterystyczna morda przecież. Skąd u diabła Morgan Freeman? No zagrał conajmniej w dwóch filmach o podobnej tematyce. znaczy szkoła, młodzi gniewni itp. Jeden to „Teachers” drugi „Lean on me”. Można to zinterpretować tak, że zajawiony nauczyciel ostatecznie poniósł klęską. Ale to mnie nie przekonuje. Sądzę i to jest moim zdaniem klucz, że chodzi o jeden z niewielu filmów w których pokazany jest Bóg. Morgan Freeman grał Boga w Bruce Wszechmogący. W USA film jest trochę bardziej znany i cytowany. Poza tym w tej samej scenie nauczycielka mówi "rzucał perły przed wieprze" i dodaje " jego słowa". A to przecież cytat z Biblii a biblia to słowa Boga. A Albert Camus za swoim kumplem Nietzchem pisał o "śmierć Boga" co z kolei miało znaczenie w kontekście holocaustu, światu pozbawionym Boga. Stąd następna scena jest z Hitlerem. Postać dziewczyny, Erici z kolei to jest nawiązanie do „Upadku” to jest uosobienie błąkającego się wyrzutu sumienia. Ta scena z autobusu, kiedy Henry patrzy i nie może się ruszyć.. W Upadku bohater w podobny sposób nie reaguje gdy dziewczyna chce skoczyć z mostu. Potem ma omamy że duch łazi za nim i gada. Podobnie Erica potem po wyjściu z autobusu gada Henremu, jak jego sumienie. Wydaje mi się, że film składa się z wielu takich uwspółcześnionych epizodów z książek Camusa.
no strasznie mądrze mówisz. Ja niestety nie jestem tak oczytany jak ty i z camusa to tylko czytałem dżumę i to jeszcze tylko połowę. Myślę, że w 90% masz racje (bo ten morgan freeman na zdjęciu wydaje się być ciut naiwny, chociaż...). Dzięki za tłumaczenie, fajnie jest poczytać czasami coś inteligentnego na forum.
Też wpadłem na Morgana Freemana, ale nie powiązałem tego z "jego słowami" i filmami w których grał. Jestem pod wrażeniem uwagi z jaką oglądasz film (lub jak analizujesz każde ujęcie oglądając każde pięć razy :D).
Przecież na zdjęciu nie jest przedstawiony portret Freemana, definitywnie! Nie znam twórczości Camusa, ale to co mówisz zdaje się mieć sens i tworzy logiczną całość. Niemniej jednak wątek Boga do mnie tutaj zupełnie nie przemawia i nie pasuje. Ciekawe przemyślenia, pozdrawiam :)
Nie jestem też o tym całkiem przekonany. Ujęcie jest b. krótkie i mało wyraźne. Ale na stop klatce porównywałem je z różnymi zdjęciami Freemana z różnych okresów z różnych filmów i jednak podobieństwo jest co najmniej bardzo duże do niektórych, graniczące u mnie z przekonaniem że jednak to jest Freeman. A poza tym, wiem że to nie dowód ale jeśli nie to, to co. ;)
ciekawy punkt widzenia i niezwykle rzadko spotykany przejaw głębszej refleksji nad obrazem wśród 'filmwebowskiej społeczności'. piękne w tym filmie jest właśnie to, że możemy tu i teraz zainicjować pole do dyskusji i wymiany spostrzeżeń, z których każde będzie miało ugruntowaną podstawę oraz wartość. dzieła, które po konsumpcji pobudzają widza do personalnych interpretacji stają się powoli gatunkiem zagrożonym. a szkoda, bo tak powinno to wyglądać niemal zawsze. pzdr!
Oglądałem z dziećmi kilka dni temu "Ewolucja Planety Małp" http://www.filmweb.pl/film/Ewolucja+planety+ma%C5%82p-2014-644064 w zasadzie film był by spoko. Gdyby nie to że małpy nie musiały przeładowywać MK4. Tego nie mogłem wytrzymać ;)
He he dobre przemyślenia :) Bez obrazy,ale wydają się jednak nieco naciągane XDD Brzmi nieprawdopodobnie,aby w kilka sekund reżyser za pomocą jednego zdjęcia,chciał naprowadzić nas na "Bruce'a wszechmogącego",co z kolei miałoby naprowadzić nas na biblię.by na samym końcu dotrzeć do holocaustu. Za dużo z tym zachodu. Wszystko to wymaga znajomości biblii,wspominanego filmu z udziałem Morgana Freemana itd. Nie każdy widz wyposażony został w "ogromny' rozum,który z łatwością rozpoznaje cytaty z pisma świętego czy zapamiętuje wybrane role z dorobków artystycznych znanych aktorów(jednym z nich jest niewątpliwie M.Freeman). Gdyby reżyser rzeczywiście chciał pójść tak pokrętną drogą,wybrałby łatwiejsze sposoby-np chcąc odwołać się do holocaustu,zrobiłby jakieś odwołanie do Pianisty(przecież wszyscy kojarzą A.Brody'ego z Władysławem Szpilmanem XD)
:) Taki punkt widzenia, z nieco innej strony. Produkcja filmu trwa około pół roku. Zaangażowanych w przedsięwzięcie jest kilkadziesiąt osób. Pisanie scenariusza to od kilku miesięcy do kilku lat. Razem to daje około, średnio 50tyś osobogodzin. Oczywiście przy super produkcjach będzie dużo, dużo więcej. Jakkolwiek z prostej kalkulacji wychodzi, że statystycznie na przygotowanie jednej sekundy potrzeba około 6 godzin pracy człowieka.... Czy na prawdę myślisz, że ktoś, kto pisze scenariusz, dochodzi do połowy i kombinuje: kurcze jak by tu dialogi w kolejnej scenie ułożyć, i gdzieś z tyłu głowy jakieś słowa mu się przypominają, zapisuje. Potem okazuje się, że przypadkowo wpadły mu słowa z Biblii (według ciebie jak rozumiem pozycji mniej znanej od Pianisty :) a wcześniej wsadza scenę z Hitlerem, która tak mu nie wie czemu pasowała do problemów "młodych gniewnych"...ot nic nie chciał powiedzieć, tak wyszło. Cytat z Alberta Camus jako motto filmu, no po prostu lubił Camusa w dzieciństwie.
Nie mówię,że biblia jest mniej znana od pianisty,tylko że jedno zdanie wyrwane z kontekstu(właściwie cytat)wcale nie jest tak łatwe do szybkiego rozpoznania dla przeciętnego człowieka :)
Może teoria jest prawdziwa,ale jeśli tak,to trzeba przyznać,że twórcy nie potrzebnie stracili czas. Na prawdę wielki szacun i słowa uznania za to,że sam doszedłeś do tego wszystkiego,ale jak sądzisz,ile jest osób,którym chciało się szukać tych wszystkich odwołań ? 5 ? 6 ? 7 ? Być może na Filmwebie jesteś sam :) A przecież raczej nie o to chodziło twórcom,aby dotrzeć tylko do ograniczonego grona odbiorców. Za dużo z tym wszystkim zabawy w klocki Lego.
Nie mniej,dobrze,że są jeszcze na tej planecie ludzie o tak wielkiej wiedzy i chęci do podejmowania kroków związanych z odkrywaniem odpowiedzi na pytanie"o co chodziło poecie" jak Ty :)))))
Wielu. Wielu szuka w "Oczy szeroko zamknięte" dowodu na to że Amerykanie nie byli na Księżycu. Dla niektórych filmowców/poetów to właśnie jest sens zabawy w kręcenie.
<Potem okazuje się, że przypadkowo wpadły mu słowa z Biblii (według ciebie jak rozumiem pozycji mniej znanej od Pianisty :) a wcześniej wsadza scenę z Hitlerem, która tak mu nie wie czemu pasowała do problemów "młodych gniewnych"...ot nic nie chciał powiedzieć, tak wyszło.>
Szukacie na siłe. Tak, uważam, że to przypadkowa scena i twoja interpretacja jest naciągnięta na siłe. Te twoje teksty od 50 tyś. osobogodzin - widać że nie masz pojęcia jak wygląda proces tworzenia filmu. Zdziwiłbyś się ile rzeczy jest tu przypadkowych a ludzie do tego dorabiają ideologie. I ty jesteś jednym z nich pseudointeligent dorabiający ideologie tam gdzie jej nie ma bo mignęła klatka i padł cytat.
Bardzo ciekawa i całkiem sensowna interpretacja kolego. Potrzebni są tacy ludzie, którzy potrafią myśleć "szerzej".
Nawiązanie do holocaustu jest tu jak najbardziej widoczne. Upadek szkolnictwa, a co za tym idzie upadek społeczeństwa, może mieć tragiczne skutki w przyszłości. Sceny z Hitlerem odebrałem jako metaforę walki o przyszłość i konsekwencje jakie może przynieść upadek morale wsród młodego pokolenia, ogarniętego swoistym "na niczym mi nie zależy".